poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Algieria oczami Kabyla

24.04.2010




W ostatnim programie byliśmy z Adventurą w północnej części Afryki, a dokładnie w Algierii. Przewodnikiem po drugim co do wielkości kraju w Afryce był Slimane - z pochodzenia Algierczyk, jednak większość czasu spędza we Francji, gdzie studiuje.
W międzynarodowym dyskursie nie zabrakło nauki języka tamazight, który obok arabskiego funkcjonuje jako język urzędowy. Nie należy jednak dziwić się, dlaczego wywiad prowadziliśmy w języku francuskim. Język ten w Algierii jest również jednym z podstawowych, uczy się go w szkołach. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że wcześniej Algieria była m.in. kolonią francuską i dopiero w 1962 roku odzyskała niepodległość.

Tradycje istnieją tutaj jednak już od wieków. Jak mówił nasz gość, Algieria to blisko 83% Arabowie, ich kultura i islam, który wyznaje 97% społeczeństwa. Slimane przybliżył nam kulturę berberyjską, w kręgach której dorastał przez pierwsze lata młodości.




W ciągu dwóch godzin mówiliśmy sporo o weselach (najważniejsze wydarzenie w życiu państwa młodych) - często trwa dwa, trzy dni. Rozpoczyna się wspólnym posiłkiem na który może przyjść każdy z ulicy. Wieczorne zabawy koncentrują się wokół dwóch grup- mężczyźni bawią się wspólnie, kobiety zaś w swoim gronie. Pani młoda otoczona przez starszych członków rodu maluje ręce henną podczas gdy inni śpiewają tradycyjne pieśni ludowe. Nasz gość podczas każdego swego powrotu do Algierii w okresie wakacji, bierze udział w 10-15 weselach. Pozazdrościć :)

Typowym daniem algierskim jest kuskus. Dużo potraw koncentruje się na bazie owoców i warzyw. W każdym domu wypieka się również kilka gatunków chleba.

Muzyka to głównie folklor. Typowa dla tego regionu Rai- gatunek muzyczny bazowany na muzyce arabskiej z wplecionymi słowami francuskimi, czy hiszpańskimi, afrykańskimi. Nie brakuje też piosenek osadzonych stricte w kulturze arabskiej, czy w języku tamazight. Pamiętajcie, że "Królem Rai" nazywano Khaleda, z pochodzenia Algierczyka Araba, tego właśnie, który jest twórcą słynnej Aischy...

...Aischa, Aischa ecoute-moi...

Tyle na dziś
Do usłyszenia!

niedziela, 4 kwietnia 2010

Odkrywając prawdziwe oblicze Iranu...

27. marca 2010

...a odkrycia tego dokonywaliśmy z naszym dzisiejszym gościem - Leszkiem, studentem iranistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, który dwa lata temu, w lutym, odbył podróż do Iranu.



W owym państwie na Bliskim Wschodzie, leżącym nad Morzem Kaspijskim, nasz gość spędził intensywne 3 tygodnie, zwiedzając największe miasta, poznając ciekawych ludzi, a także zgłębiając kulturę. Swoją podróż zaczął od Teheranu - stolicy kraju, w którym akurat trafił na obchody 30-tej rocznicy utworzenia Irańskiej Republiki. Został więc powitany widokiem urządzonego z rozmachem pochodu (który porównać można do naszym PRL-owskich pochodów 1-wszo majowych), podczas którego padały między innymi hasło: "Śmierć Ameryce", "Śmierć Izraelowi". Pochód jednak miał charakter propagandy rządowej; jak powiedział nam Leszek - obecnie w Iranie bardzo rzadko można się spotkać z otwartą nienawiścią do Ameryki, przeciętni ludzie się raczej nastawieni pozytywnie do Zachodu.
Tydzień w stolicy wiązał się z nietypowym noclegiem, zaproponowanym przez Hamida - poznanego spontanicznie właściciela księgarni, która służyła zarówno jako miejsce pracy, jak i dom. Któregoś dnia Hamid odnalazł nawet w swoich zbiorach tomik wierszy, zawierający irański wiersz o Oświęcimiu...

Kolejnym punktem podróży był Yazd - miasto położone bardzo blisko pustyni, ponadto niezwykle religijne. Wszystkie kobiety na ulicach nosiły czadory (co nie było tak oczywiste np w stolicy).

W Shirazie natomiast zobaczyć można ruiny starożytnych stolic - Persepolis oraz Pasajgady.



Dowiedzieliśmy się także sporo o irańskiej etykiecie, która zwraca wielką uwagę na wzajemny szacunek, grzeczność i takt. Jeśli nie znamy reguł, rządzących tą etykietą, ciężko nam będzie odnaleźć się w irańskiej rzeczywistości. Należy zatem pamiętać, że jeśli taksówkarz odmawia przyjęcia zapłaty, czyni to jedynie ze względu na grzeczność i nie powinniśmy tego brać serio.

Przez 120 minut wsłuchiwania się w perskie opowieści mieliśmy okazję słuchać irańskiego niszowego hip-hopu, który miło nas zaskoczył swoją piękną linią melodyczną.