sobota, 27 marca 2010

Jak przeżyć spotkanie oko w oko z niedźwiedziem, zgubić się w tajdze i przetrwać, czyli Syberia vol. 2

Tym razem w programie silny psychologiczny skład. Adventura gościła bowiem Kamila Jezierskiego - doktoranta psychologii UJ oraz Elę Deptę - studentkę tegoż kierunku. Ich opowieści były kontynuacją naszych rozmów o Syberii sprzed tygodnia, gdyż dzisiejsi goście opowiadali o swoich wyprawach do tej odległej, pieknej krainy.

Ponieważ obydwoje mieli okazję spędzić kilka dni w kolei transsyberyjskiej, od tego wątku zaczęliśmy naszą rozmowę. Jadąc tą najdłuższą siecią linii kolejowych, macie do wyboru cztery rodzaje przedziałów: płackartnyje, obszczyje, kupiejnyje i luksy. Nasi goście polecali płackartnyje - wagony bezprzedziałowe z miejscami leżącymi, ze względu na przystępną cenę i sprzyjające integracji warunki. Integracja bowiem jest najciekawszą atrakcją takiej długiej podróży - ze swoimi współpasażerami spędzasz nieustannie kilka dni, co sprzyja zwierzeniom, można więc poznać niejedną życiową historię. Jak relacjonowali Kamil i Ela - podróże koleją transsyberyjską należą do bezpiecznych (każdy wagon ma swojego opiekuna-konduktora: prowadnika, który sprawdza bilety, wydje pościel, sprząta wagon i pilnuje porządku), choć ciężką sprawą jest zachowanie higieny, ponieważ toalety w kolei nie różnią się bardzo od tych, które spotykamy w naszych PKP - a, jak możemy sobie wyobrazić, próby doprowadzenia się do stanu świeżości zw małej umywalce (przy której na dodatek trzeba stale przytrzymywać przycisk, dzięki któremu z kranu leci woda) jest dość pracochłonnym wyczynem.

Pozostawiając majaczącą na horyzoncie odjeżdżająca kolej transsyberyjską, w której spędziliśmy niezapomniane chwile, rozpoczęliśmy rozmowę na temat samego celu podróży. Celem tym dla Kamila były przede wszystkim góry w okolicach Bajkału. Ideą główna było "wylądowanie w rejonie górskim, który byłby oddalony od cywilizacji; gdzie można mieć poczucie wielkiej przestrzeni, a wokoło nas są tylko góry i lasy". To wcześniejsza podróż w Alpy nadmorskie zainspirowała Kamila do wyjazu tam, gdzie góry wyrastają bezpośrednio nad wodą - jeziorem bądź morzem. Trekking górach syberyjskich możemy podzielić na turystykę wśród normalnych szlaków jak i na tą bardziej ekstremalną, czyli ścieżkami oznaczonymi przez turystów, których nie sposób znaleźć na mapie. To, co rożni naszą turystykę górską od tamtejszej, to na pewno wielkie przestrzenie.
Góry, w których znalazł się Kamil, to między innymi Tunkijskie Golce (ok. 100 km od brzegów Bajkału) oraz Góry Barguzińskie.
Nasz gość opowiadał także o przedzieraniu się przez tajgę na półwyspie Święty Nos nad Bajkałem. Trudnością jest przemieszczanie się przez gęstwinę - krzaki, pozwalane drzewa, ale także orientacja: kiedy nie można iść prosto na azymut, gdyż teren jest zbyt trudny i łatwo można się zgubić. Nieprzewidzianą przygodą było zgubienie towarzysza podróży, który lubił chodzić swoimi drogami. Biwak tej nocy był średnio przyjemny - brak wody i namiotu doskwierał tym bardziej, że padał silny deszcz.
Nie był to jednak koniec przygód, które przygotowała tajga. Niedługo potem podróżników czekało spotkanie z... niedźwiedziem. Wiele sposobów na przeżycie spotkania z niedźwiedziem było im znane wcześniej - między innymi mit, że podczas takiego emocjonującego spotkania należy uciekać w dół - niedźwiedź bowiem nie potrafi szybko zbiegać w dół, gdyż ma krótsze przednie łapy. Jednak podczas spotkania "miś" okazał się nie być groźny - co więcej, legenda o zbieganiu w dół okazała się być wybitnie nietrafiona, gdyż taką drogę ucieczki obrał niedźwiedź (który, należy zaznaczyć, zaczął uciekać jako pierwszy :).


Ela również wybrała się w Tunkijskie Golce, między innymi w dolinę rzeki Arszan, nad którą przyszło jej spędzić jedną noc w namiocie. Miejscowość Arszan, leząca nad ową rzeką jest uzdrowiskiem, które słynie z wód leczniczych, co przyciąga licznych turystów. Celem wyprawy Eli była także wyspa Olchon - największa wyspa nad jeziorem Bajkał. (Przy okazji warto wspomnieć, że obszar, który zajmuje Bajkał, jest porównywalny z obszarem...Balgii!) To, co przyciąga ludzi nad Olchon, to głównie jego przyroda - wyspa jest zdecydowanie trawiasta, dość górzysta, woda przy cieśninie Małe Morze, jest najcieplejsza w całym Bajkale - osiąga temperaturę 20 stopni w lecie - ponoć kąpiel w niej podobno przedłuża życie o 80 lat. Dzięki niej Ela zapewniła sobie długowieczność :) Na wyspę najłatwiej dostać się promem.


Podróż na Syberię po raz kolejny okazała się być dla nas fascynującym przeżyciem.
Mam nadzieję, że dla niektórych z Was stała się także inspiracją dla własnych wojaży. Bo, jak się okazało - nie taka Syberia nie do zdobycia, jak ją malują ;)

niedziela, 14 marca 2010

Adventura w syberyjskiej tajdze

13. marca 2010



Góry Kodar




Kto słuchał, ten wie, że dzisiaj w Adventurze było ekstremalnie, miejscami niebezpiecznie, a napewno fascynująco.
Z wielką przyjemnością mieliśmy okazję słuchać opowieści naszych dwóch gości:
Łukasza Stachnika - doktoranta w zakładzie Geomorfologii UJ, który w swojej pracy naukowej zajmuje się procesami denudacji chemicznej na Spitsbergenie i innych obszarach zlodowaconych. Pierwszy raz na Syberię pojechał w 2004 roku i od tego czasu był tam pięciokrotnie, odwiedzając Nizinę Zachodniosyberyjską z Jenisejem, dorzecze Obu i Irtyszu, Pobajkale (Góry Bajkalskie i Barguzińskie, Święty Nos) oraz Ural Polarny,
oraz
Łukasza Kanię - z wykształcenia inżyniera wiertnictwa, na co dzień zajmujący się problemami zapobiegania i likwidacji erupcji ropy i gazu oraz ratownictwem górniczym dla potrzeb przemysłu naftowego. Często zagląda w Karpaty, zarówno te polskie, jak i ukraińskie, rumuńskie, czy słowackie. Na Syberii eksplorował między innymi wysokie Góry Kodar oraz Ural Polarny.





Syberię większość z nas kojarzy jako ogromny, niezgłębiony ląd, stereotypowo wyobrażany sobie jako bezkres bieli i pustki. W naszej audycji pożegnaliśmy się z tym stereotypem, zauważając mnóstwo ciekawych aspektów tej rosyjskiej krainy, a wszystko przy dźwiękach muzyki takich artystów, jak Bułat Okudżawa i Alosza Awdiejew.

Na pytanie, co przywiodło naszych gości w odległe tereny Syberii, odpowiedzili, że częściowo chęć przeżycia przygody, eksplorowania kolejnych miejsc, a także dzikość i wielka przestrzeń owej krainy. Niecodzienni goście, a więc i niecodzienne sposoby podróżowania - Łukasz Stachnik opowiadał, jak to w północnych terenach Syberii najdogodniej pływało się statkiem, który raz nawet miał okazję gonić motorówką (co nie dziwi wcale, biorąc pod uwagę, że na pokładzie były już jego bagaże, a także że na następny "odjazd" trzebaby było czekać ładnych kilka godzin). Łukasz podzielił się z nami także opowieściami o niesamowitych spotkaniach w czasie podróży - między innymi o tym, jak nad Bajkałem poznał rowerzystę z Niemiec i dziewczynę z Kamczatki - Lenę, którzy poznali się tamże i postanowili razem podróżować, czego owocem była między innymi wspólna przejażdżka rowerami przez zamarznięty Bajkał.



Z kolei Łukasz Kania relacjonował nam losy swoich wspinaczek w najwyższych na Zabajkalu górach - Kodar, w których wraz z ekipą zdobywał 3-tysięczniki. W czasie takiej eskapady, odkryli oni były sowiecki łagier, w którym więźniowie, nie wiedząc, jaki jest cel ich pracy (a także nie wiedząc o tym, że pracują przy szkodliwym promieniowaniu) wydobywać mieli uran.



Obydwoje przybliżali nam także, kwestię zróżnicowania etnicznego ludności tej azjatyckiej części Rosji, która to ludność dzieli się między innymi na Buriatów, Jakutów czy Ewenków, chociaż żyją tam także przedstawiciele wielu innych narodów i ludzie o rozmaitym pochodzeniu, chociażby potomkowie polskich zesłańców. Należy dodać, że Polacy na Syberii cieszą sie dobrą opinią, częściowo na pewno ze względu na wspólny rys historyczny. Łukasz Kania wspomniał, że Polska najczęściej jest tam kojarzona z filmem "Czterej Pancerni", natomiast Łukasz Stachnik z rozbawieniem dodał, że był wielce zaskoczony, gdy pewnego razu podczas pobytu na Syberii usłyszał piosenkę Maryli Rodowicz "Kolorowych Jarmarków" :)








Z ust obydwu gości mogliśmy usłyszeć, jak ciężkie jest przedzieranie się przez górskie szlaki przy źle oznaczonych mapach (a jeszcze gorzej, gdy szlaków w ogóle nie ma :)). Jednak wspinaczka pośród tajgi i tundry, mimo trudności z nią związanych, jest zdecydowanie warta polecenia ze względu na zapierające dech z piersiach widoki i dzikość natury. Możecie się o tym przekonać, przeglądając zdjęcia autorstwa Łukasza Kani.

Na Syberię jeszcze powrócimy, gdyż tak wielki obszar wart jest dłuższego czasu odkrywania. Zapraszamy Was już za tydzień do tego, abyście spędzili z nami dwie godziny sobotniego popołudnia.

/Aśka



sobota, 13 marca 2010

Fiesty, fiesty, a za dnia też siesty czyli Adventura skąpana w słońcu Hiszpanii




6 marca 2010

W dzisiejszej Adventurze oprócz nas mieliście okazję posłuchać także naszego gościa - pełnej życia Hiszpanki, mieszkającej obecnie w Polsce - Patricii. Z wielką energią i otwartością, charakterystyczną dla pochodzących z tego zakątka świata ludzi, przez dwie godziny przybliżała nam zwyczaje, tradycje, a także życie codzienne swojego kraju. Dowiedzieliśmy się między innymi, że Hiszpania to w rzeczywistości kilkanaście odrębnych regionów, z których każdy posiada swój dialekt, tradycje, strój regionalny (ten z Walencji, z której pochodzi Patricia, mieliśmy nawet okazję podziwiać w studio!) oraz charakterystyczne potrawy. Dlatego też zamiast Espania (Hiszpania) często można usłyszeć w ustach Hiszpanów określenie Los Espanos - Hiszpanie, co podkreśla różnorodność i odrębność poszczególnych regionów.



Najbardziej zaintrygowała nas opowieść o życiu nocnym w tym tętniącym zabawą i śmiechem kraju, które nieco się różni od naszego stylu imprezowania. Hiszpanie najpierw bowiem udają się do baru na drinka, przy czym ciekawą sprawą jest, że w większości pubów nie ma stolików, a więc automatycznie przeznaczeniem wieczoru staje się taniec. Następnie, około godziny 3-4 (czyli wtedy, kiedy większość wyczerpanych Polaków już powraca z imprezy do domu) Hiszpania tak naprawdę zaczyna się bawić - zmienia się lokal na docelową dyskotekę i zostaje w niej do rana!




Później prosto do pracy, kilkugodzinna sjesta (podczas której nie uświadczy się żadnych otwartych sklepów), dalszy ciąg pracy i kolejna impreza. Hiszpanie uwielbiają imprezować, a - jak się okazuje - dobra ku temu jest każda okazja. Dlatego też w ciągu roku obchodzą liczne fiesty - źródło niekończącej się zabawy. Zaliczają się do nich stałe uroczystości, jak na przykład kwietniowa feria w Sewilli, czy też pirotechniczne szaleństwo Las Fallas w Walencji, lub biegi byków w Pamplonie. Poza tym można wziąć udział w setkach lokalnych świąt, obchodzonych w poszczególnych miejscowościach i wioskach z okazji dni ich świętych patronów. Rozradowana ulica porywa wtedy turystów w wir zabaw, koncertów i innych dziwów (jak np palenie przygotowywanych przez cały rok styropianowych kukieł - tak jak ma to miejsce w Walencji w marcu), począwszy od parad diabłów, a skończywszy na bitwie na pomidory.



Do Hiszpanii jechać warto, o czym mam nadzieję przekonaliście się u nas. Nie zapominajcie jednak o rozmówkach- podstawowych wyrażeniach Hiszpańskich- bez znajomości hiszpańskiego bowiem nie warto ryzykować. Jak mówiła Patricia- Hiszpanie są zbyt leniwi, by uczyć się innych języków :)

Zmiana terminu audycji!

UWAGA UWAGA!


Wszystkich, którzy wraz z nami do tej pory podróżowali we wtorki o godzinie 19. informujemy, iż pora nadawania Adventury uległa zmianie! Teraz możecie nas słuchać w każdą sobotę od godziny 17. do 19. Zapraszamy!