czwartek, 7 października 2010

Powakacyjne rozpakowywanie plecaka...

Witam Was serdecznie w nowym roku akademickim, a co za tym idzie - w nowym sezonie Adventury, pełnym fascynujących przygód i inspirujących relacji z wypraw!
Po małej zmianie logistycznej, w tym roku zapraszam w czwartki od 17 do 19.

czwartek, 20 maja 2010

W krainie Krecika...

Ahoj! Już w przyszłą sobotę będziemy mieli okazję zjawić się w bajkowej krainie, pełnej zamków, mostów, rzek, ale także knedli i czeskiego piwa, uwielbianego i masowo spożywanego przez mieszkańców tego kraju. Przewodnikiem będzie Jonas. Zapraszam w sobotę od godziny 17!

Na zielonej Ukrainie...

"Hej tam gdzieś znad czaaarnej wooody,
Wsiada na koń kozak młooody,
Czule żegna sięęęę z dziewczyną,
Jeszcze czulej z U-kra-i-ną, HEJ!..."

My natomiast mieliśmy okazję dopiero co z Ukrainą się powitać, a to za sprawą Iriny - gościa w sobotnim programie.
Rozmowę zaczęliśmy od tego, jak obecnie wygląda sprawa turystyki na Ukrainie. Podróżowanie do tego wschodniego kraju staje się bowiem wśród Polaków coraz bardziej popularne, co ułatwiają pojawiające się coraz częściej informacje turystyczne, portale internetowe w języku angielskim lub polskim, a także broszury informacyjne, Pewnym utrudnieniem może być wciąż brak tabliczek z nazwami miast w łacinie - najczęściej uświadczymy na Ukrainie jedynie tych napisanych w cyrylicy.

Niemniej jednak, kraj ten odwiedzić WARTO, ze względu na dużą ilość ciekawych w formie zabytków, miejsc historycznych, tajemniczych zapomnianych miejsc, ruin zamków i pałaców pośród malowniczych pól, a także serdecznych i szczerych ludzi, zawsze gościnnie nastawionych.

Miłośnicy gór znajdą coś dla siebie na zachodzie kraju, w Karpatach, paśmie Czarnohory oraz na Półwyspie Krymskim. Ten ostatni jest wyjątkowo malowniczym miejscem, w którym oprócz gór zobaczyć można piękne stepy, a także spotkać wielu Tatarów.

Co do kuchni ukraińskiej - przeważają w niej dania mączne, kasze, a także duuużo chleba - jak stwierdziła Irina, chleb jada się na Ukrainie do wszystkiego. Podstawa to gęsty barszcz ukraiński - a w nim, w przeciwieństwie do tego, jak jada się w Polsce - znajdziemy też grzyby, kapustę, cebulę czy mięso. Irina przekonywała nas, że w jej rodzimym kraju jada się dużo Dobrym przykładem na zobrazowanie tego był opis ukraińskiego wesela (...a podobną zasadą rządzą się też wszystkie święta), na którym podaje się zawsze o wiele za dużo dań i potraw, niż dadzą radę zjeść goście. Na stołach królują pierogi - warenyky czy pelmeni.

Wśród muzyki, którą mieliśmy okazję usłyszeć podczas audycji, była między innymi dumka Bohuna - mogliśmy odświeżyć nasze wspomnienia, dotyczące filmu "Ogniem i mieczem" :)

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

Algieria oczami Kabyla

24.04.2010




W ostatnim programie byliśmy z Adventurą w północnej części Afryki, a dokładnie w Algierii. Przewodnikiem po drugim co do wielkości kraju w Afryce był Slimane - z pochodzenia Algierczyk, jednak większość czasu spędza we Francji, gdzie studiuje.
W międzynarodowym dyskursie nie zabrakło nauki języka tamazight, który obok arabskiego funkcjonuje jako język urzędowy. Nie należy jednak dziwić się, dlaczego wywiad prowadziliśmy w języku francuskim. Język ten w Algierii jest również jednym z podstawowych, uczy się go w szkołach. Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że wcześniej Algieria była m.in. kolonią francuską i dopiero w 1962 roku odzyskała niepodległość.

Tradycje istnieją tutaj jednak już od wieków. Jak mówił nasz gość, Algieria to blisko 83% Arabowie, ich kultura i islam, który wyznaje 97% społeczeństwa. Slimane przybliżył nam kulturę berberyjską, w kręgach której dorastał przez pierwsze lata młodości.




W ciągu dwóch godzin mówiliśmy sporo o weselach (najważniejsze wydarzenie w życiu państwa młodych) - często trwa dwa, trzy dni. Rozpoczyna się wspólnym posiłkiem na który może przyjść każdy z ulicy. Wieczorne zabawy koncentrują się wokół dwóch grup- mężczyźni bawią się wspólnie, kobiety zaś w swoim gronie. Pani młoda otoczona przez starszych członków rodu maluje ręce henną podczas gdy inni śpiewają tradycyjne pieśni ludowe. Nasz gość podczas każdego swego powrotu do Algierii w okresie wakacji, bierze udział w 10-15 weselach. Pozazdrościć :)

Typowym daniem algierskim jest kuskus. Dużo potraw koncentruje się na bazie owoców i warzyw. W każdym domu wypieka się również kilka gatunków chleba.

Muzyka to głównie folklor. Typowa dla tego regionu Rai- gatunek muzyczny bazowany na muzyce arabskiej z wplecionymi słowami francuskimi, czy hiszpańskimi, afrykańskimi. Nie brakuje też piosenek osadzonych stricte w kulturze arabskiej, czy w języku tamazight. Pamiętajcie, że "Królem Rai" nazywano Khaleda, z pochodzenia Algierczyka Araba, tego właśnie, który jest twórcą słynnej Aischy...

...Aischa, Aischa ecoute-moi...

Tyle na dziś
Do usłyszenia!

niedziela, 4 kwietnia 2010

Odkrywając prawdziwe oblicze Iranu...

27. marca 2010

...a odkrycia tego dokonywaliśmy z naszym dzisiejszym gościem - Leszkiem, studentem iranistyki na Uniwersytecie Jagiellońskim, który dwa lata temu, w lutym, odbył podróż do Iranu.



W owym państwie na Bliskim Wschodzie, leżącym nad Morzem Kaspijskim, nasz gość spędził intensywne 3 tygodnie, zwiedzając największe miasta, poznając ciekawych ludzi, a także zgłębiając kulturę. Swoją podróż zaczął od Teheranu - stolicy kraju, w którym akurat trafił na obchody 30-tej rocznicy utworzenia Irańskiej Republiki. Został więc powitany widokiem urządzonego z rozmachem pochodu (który porównać można do naszym PRL-owskich pochodów 1-wszo majowych), podczas którego padały między innymi hasło: "Śmierć Ameryce", "Śmierć Izraelowi". Pochód jednak miał charakter propagandy rządowej; jak powiedział nam Leszek - obecnie w Iranie bardzo rzadko można się spotkać z otwartą nienawiścią do Ameryki, przeciętni ludzie się raczej nastawieni pozytywnie do Zachodu.
Tydzień w stolicy wiązał się z nietypowym noclegiem, zaproponowanym przez Hamida - poznanego spontanicznie właściciela księgarni, która służyła zarówno jako miejsce pracy, jak i dom. Któregoś dnia Hamid odnalazł nawet w swoich zbiorach tomik wierszy, zawierający irański wiersz o Oświęcimiu...

Kolejnym punktem podróży był Yazd - miasto położone bardzo blisko pustyni, ponadto niezwykle religijne. Wszystkie kobiety na ulicach nosiły czadory (co nie było tak oczywiste np w stolicy).

W Shirazie natomiast zobaczyć można ruiny starożytnych stolic - Persepolis oraz Pasajgady.



Dowiedzieliśmy się także sporo o irańskiej etykiecie, która zwraca wielką uwagę na wzajemny szacunek, grzeczność i takt. Jeśli nie znamy reguł, rządzących tą etykietą, ciężko nam będzie odnaleźć się w irańskiej rzeczywistości. Należy zatem pamiętać, że jeśli taksówkarz odmawia przyjęcia zapłaty, czyni to jedynie ze względu na grzeczność i nie powinniśmy tego brać serio.

Przez 120 minut wsłuchiwania się w perskie opowieści mieliśmy okazję słuchać irańskiego niszowego hip-hopu, który miło nas zaskoczył swoją piękną linią melodyczną.

sobota, 27 marca 2010

Jak przeżyć spotkanie oko w oko z niedźwiedziem, zgubić się w tajdze i przetrwać, czyli Syberia vol. 2

Tym razem w programie silny psychologiczny skład. Adventura gościła bowiem Kamila Jezierskiego - doktoranta psychologii UJ oraz Elę Deptę - studentkę tegoż kierunku. Ich opowieści były kontynuacją naszych rozmów o Syberii sprzed tygodnia, gdyż dzisiejsi goście opowiadali o swoich wyprawach do tej odległej, pieknej krainy.

Ponieważ obydwoje mieli okazję spędzić kilka dni w kolei transsyberyjskiej, od tego wątku zaczęliśmy naszą rozmowę. Jadąc tą najdłuższą siecią linii kolejowych, macie do wyboru cztery rodzaje przedziałów: płackartnyje, obszczyje, kupiejnyje i luksy. Nasi goście polecali płackartnyje - wagony bezprzedziałowe z miejscami leżącymi, ze względu na przystępną cenę i sprzyjające integracji warunki. Integracja bowiem jest najciekawszą atrakcją takiej długiej podróży - ze swoimi współpasażerami spędzasz nieustannie kilka dni, co sprzyja zwierzeniom, można więc poznać niejedną życiową historię. Jak relacjonowali Kamil i Ela - podróże koleją transsyberyjską należą do bezpiecznych (każdy wagon ma swojego opiekuna-konduktora: prowadnika, który sprawdza bilety, wydje pościel, sprząta wagon i pilnuje porządku), choć ciężką sprawą jest zachowanie higieny, ponieważ toalety w kolei nie różnią się bardzo od tych, które spotykamy w naszych PKP - a, jak możemy sobie wyobrazić, próby doprowadzenia się do stanu świeżości zw małej umywalce (przy której na dodatek trzeba stale przytrzymywać przycisk, dzięki któremu z kranu leci woda) jest dość pracochłonnym wyczynem.

Pozostawiając majaczącą na horyzoncie odjeżdżająca kolej transsyberyjską, w której spędziliśmy niezapomniane chwile, rozpoczęliśmy rozmowę na temat samego celu podróży. Celem tym dla Kamila były przede wszystkim góry w okolicach Bajkału. Ideą główna było "wylądowanie w rejonie górskim, który byłby oddalony od cywilizacji; gdzie można mieć poczucie wielkiej przestrzeni, a wokoło nas są tylko góry i lasy". To wcześniejsza podróż w Alpy nadmorskie zainspirowała Kamila do wyjazu tam, gdzie góry wyrastają bezpośrednio nad wodą - jeziorem bądź morzem. Trekking górach syberyjskich możemy podzielić na turystykę wśród normalnych szlaków jak i na tą bardziej ekstremalną, czyli ścieżkami oznaczonymi przez turystów, których nie sposób znaleźć na mapie. To, co rożni naszą turystykę górską od tamtejszej, to na pewno wielkie przestrzenie.
Góry, w których znalazł się Kamil, to między innymi Tunkijskie Golce (ok. 100 km od brzegów Bajkału) oraz Góry Barguzińskie.
Nasz gość opowiadał także o przedzieraniu się przez tajgę na półwyspie Święty Nos nad Bajkałem. Trudnością jest przemieszczanie się przez gęstwinę - krzaki, pozwalane drzewa, ale także orientacja: kiedy nie można iść prosto na azymut, gdyż teren jest zbyt trudny i łatwo można się zgubić. Nieprzewidzianą przygodą było zgubienie towarzysza podróży, który lubił chodzić swoimi drogami. Biwak tej nocy był średnio przyjemny - brak wody i namiotu doskwierał tym bardziej, że padał silny deszcz.
Nie był to jednak koniec przygód, które przygotowała tajga. Niedługo potem podróżników czekało spotkanie z... niedźwiedziem. Wiele sposobów na przeżycie spotkania z niedźwiedziem było im znane wcześniej - między innymi mit, że podczas takiego emocjonującego spotkania należy uciekać w dół - niedźwiedź bowiem nie potrafi szybko zbiegać w dół, gdyż ma krótsze przednie łapy. Jednak podczas spotkania "miś" okazał się nie być groźny - co więcej, legenda o zbieganiu w dół okazała się być wybitnie nietrafiona, gdyż taką drogę ucieczki obrał niedźwiedź (który, należy zaznaczyć, zaczął uciekać jako pierwszy :).


Ela również wybrała się w Tunkijskie Golce, między innymi w dolinę rzeki Arszan, nad którą przyszło jej spędzić jedną noc w namiocie. Miejscowość Arszan, leząca nad ową rzeką jest uzdrowiskiem, które słynie z wód leczniczych, co przyciąga licznych turystów. Celem wyprawy Eli była także wyspa Olchon - największa wyspa nad jeziorem Bajkał. (Przy okazji warto wspomnieć, że obszar, który zajmuje Bajkał, jest porównywalny z obszarem...Balgii!) To, co przyciąga ludzi nad Olchon, to głównie jego przyroda - wyspa jest zdecydowanie trawiasta, dość górzysta, woda przy cieśninie Małe Morze, jest najcieplejsza w całym Bajkale - osiąga temperaturę 20 stopni w lecie - ponoć kąpiel w niej podobno przedłuża życie o 80 lat. Dzięki niej Ela zapewniła sobie długowieczność :) Na wyspę najłatwiej dostać się promem.


Podróż na Syberię po raz kolejny okazała się być dla nas fascynującym przeżyciem.
Mam nadzieję, że dla niektórych z Was stała się także inspiracją dla własnych wojaży. Bo, jak się okazało - nie taka Syberia nie do zdobycia, jak ją malują ;)

niedziela, 14 marca 2010

Adventura w syberyjskiej tajdze

13. marca 2010



Góry Kodar




Kto słuchał, ten wie, że dzisiaj w Adventurze było ekstremalnie, miejscami niebezpiecznie, a napewno fascynująco.
Z wielką przyjemnością mieliśmy okazję słuchać opowieści naszych dwóch gości:
Łukasza Stachnika - doktoranta w zakładzie Geomorfologii UJ, który w swojej pracy naukowej zajmuje się procesami denudacji chemicznej na Spitsbergenie i innych obszarach zlodowaconych. Pierwszy raz na Syberię pojechał w 2004 roku i od tego czasu był tam pięciokrotnie, odwiedzając Nizinę Zachodniosyberyjską z Jenisejem, dorzecze Obu i Irtyszu, Pobajkale (Góry Bajkalskie i Barguzińskie, Święty Nos) oraz Ural Polarny,
oraz
Łukasza Kanię - z wykształcenia inżyniera wiertnictwa, na co dzień zajmujący się problemami zapobiegania i likwidacji erupcji ropy i gazu oraz ratownictwem górniczym dla potrzeb przemysłu naftowego. Często zagląda w Karpaty, zarówno te polskie, jak i ukraińskie, rumuńskie, czy słowackie. Na Syberii eksplorował między innymi wysokie Góry Kodar oraz Ural Polarny.





Syberię większość z nas kojarzy jako ogromny, niezgłębiony ląd, stereotypowo wyobrażany sobie jako bezkres bieli i pustki. W naszej audycji pożegnaliśmy się z tym stereotypem, zauważając mnóstwo ciekawych aspektów tej rosyjskiej krainy, a wszystko przy dźwiękach muzyki takich artystów, jak Bułat Okudżawa i Alosza Awdiejew.

Na pytanie, co przywiodło naszych gości w odległe tereny Syberii, odpowiedzili, że częściowo chęć przeżycia przygody, eksplorowania kolejnych miejsc, a także dzikość i wielka przestrzeń owej krainy. Niecodzienni goście, a więc i niecodzienne sposoby podróżowania - Łukasz Stachnik opowiadał, jak to w północnych terenach Syberii najdogodniej pływało się statkiem, który raz nawet miał okazję gonić motorówką (co nie dziwi wcale, biorąc pod uwagę, że na pokładzie były już jego bagaże, a także że na następny "odjazd" trzebaby było czekać ładnych kilka godzin). Łukasz podzielił się z nami także opowieściami o niesamowitych spotkaniach w czasie podróży - między innymi o tym, jak nad Bajkałem poznał rowerzystę z Niemiec i dziewczynę z Kamczatki - Lenę, którzy poznali się tamże i postanowili razem podróżować, czego owocem była między innymi wspólna przejażdżka rowerami przez zamarznięty Bajkał.



Z kolei Łukasz Kania relacjonował nam losy swoich wspinaczek w najwyższych na Zabajkalu górach - Kodar, w których wraz z ekipą zdobywał 3-tysięczniki. W czasie takiej eskapady, odkryli oni były sowiecki łagier, w którym więźniowie, nie wiedząc, jaki jest cel ich pracy (a także nie wiedząc o tym, że pracują przy szkodliwym promieniowaniu) wydobywać mieli uran.



Obydwoje przybliżali nam także, kwestię zróżnicowania etnicznego ludności tej azjatyckiej części Rosji, która to ludność dzieli się między innymi na Buriatów, Jakutów czy Ewenków, chociaż żyją tam także przedstawiciele wielu innych narodów i ludzie o rozmaitym pochodzeniu, chociażby potomkowie polskich zesłańców. Należy dodać, że Polacy na Syberii cieszą sie dobrą opinią, częściowo na pewno ze względu na wspólny rys historyczny. Łukasz Kania wspomniał, że Polska najczęściej jest tam kojarzona z filmem "Czterej Pancerni", natomiast Łukasz Stachnik z rozbawieniem dodał, że był wielce zaskoczony, gdy pewnego razu podczas pobytu na Syberii usłyszał piosenkę Maryli Rodowicz "Kolorowych Jarmarków" :)








Z ust obydwu gości mogliśmy usłyszeć, jak ciężkie jest przedzieranie się przez górskie szlaki przy źle oznaczonych mapach (a jeszcze gorzej, gdy szlaków w ogóle nie ma :)). Jednak wspinaczka pośród tajgi i tundry, mimo trudności z nią związanych, jest zdecydowanie warta polecenia ze względu na zapierające dech z piersiach widoki i dzikość natury. Możecie się o tym przekonać, przeglądając zdjęcia autorstwa Łukasza Kani.

Na Syberię jeszcze powrócimy, gdyż tak wielki obszar wart jest dłuższego czasu odkrywania. Zapraszamy Was już za tydzień do tego, abyście spędzili z nami dwie godziny sobotniego popołudnia.

/Aśka



sobota, 13 marca 2010

Fiesty, fiesty, a za dnia też siesty czyli Adventura skąpana w słońcu Hiszpanii




6 marca 2010

W dzisiejszej Adventurze oprócz nas mieliście okazję posłuchać także naszego gościa - pełnej życia Hiszpanki, mieszkającej obecnie w Polsce - Patricii. Z wielką energią i otwartością, charakterystyczną dla pochodzących z tego zakątka świata ludzi, przez dwie godziny przybliżała nam zwyczaje, tradycje, a także życie codzienne swojego kraju. Dowiedzieliśmy się między innymi, że Hiszpania to w rzeczywistości kilkanaście odrębnych regionów, z których każdy posiada swój dialekt, tradycje, strój regionalny (ten z Walencji, z której pochodzi Patricia, mieliśmy nawet okazję podziwiać w studio!) oraz charakterystyczne potrawy. Dlatego też zamiast Espania (Hiszpania) często można usłyszeć w ustach Hiszpanów określenie Los Espanos - Hiszpanie, co podkreśla różnorodność i odrębność poszczególnych regionów.



Najbardziej zaintrygowała nas opowieść o życiu nocnym w tym tętniącym zabawą i śmiechem kraju, które nieco się różni od naszego stylu imprezowania. Hiszpanie najpierw bowiem udają się do baru na drinka, przy czym ciekawą sprawą jest, że w większości pubów nie ma stolików, a więc automatycznie przeznaczeniem wieczoru staje się taniec. Następnie, około godziny 3-4 (czyli wtedy, kiedy większość wyczerpanych Polaków już powraca z imprezy do domu) Hiszpania tak naprawdę zaczyna się bawić - zmienia się lokal na docelową dyskotekę i zostaje w niej do rana!




Później prosto do pracy, kilkugodzinna sjesta (podczas której nie uświadczy się żadnych otwartych sklepów), dalszy ciąg pracy i kolejna impreza. Hiszpanie uwielbiają imprezować, a - jak się okazuje - dobra ku temu jest każda okazja. Dlatego też w ciągu roku obchodzą liczne fiesty - źródło niekończącej się zabawy. Zaliczają się do nich stałe uroczystości, jak na przykład kwietniowa feria w Sewilli, czy też pirotechniczne szaleństwo Las Fallas w Walencji, lub biegi byków w Pamplonie. Poza tym można wziąć udział w setkach lokalnych świąt, obchodzonych w poszczególnych miejscowościach i wioskach z okazji dni ich świętych patronów. Rozradowana ulica porywa wtedy turystów w wir zabaw, koncertów i innych dziwów (jak np palenie przygotowywanych przez cały rok styropianowych kukieł - tak jak ma to miejsce w Walencji w marcu), począwszy od parad diabłów, a skończywszy na bitwie na pomidory.



Do Hiszpanii jechać warto, o czym mam nadzieję przekonaliście się u nas. Nie zapominajcie jednak o rozmówkach- podstawowych wyrażeniach Hiszpańskich- bez znajomości hiszpańskiego bowiem nie warto ryzykować. Jak mówiła Patricia- Hiszpanie są zbyt leniwi, by uczyć się innych języków :)

Zmiana terminu audycji!

UWAGA UWAGA!


Wszystkich, którzy wraz z nami do tej pory podróżowali we wtorki o godzinie 19. informujemy, iż pora nadawania Adventury uległa zmianie! Teraz możecie nas słuchać w każdą sobotę od godziny 17. do 19. Zapraszamy!

piątek, 12 lutego 2010

Adventura pauzuje na trzy tygodnie

Jak odpoczywać -to na całego. Jak jeździć - to tylko w fajne miejsca. Jak słuchać- to tylko Radia17 :)



Do końca lutego Adventura zawiesza swoją działalność. Prowadzący w dalekich rozjazdach zbierają materiał dowodowy, regenerują siły na kolejne miesiące i poszukują ciekawych gości.

A może TY chciałbyś z nami porozmawiać o swojej wyprawie na antenie?
Lub też znasz kogoś, kto był w ciekawym, egzotycznym miejscu, (a może jest jego rodzimym mieszkańcem) i chcialby o tym opowiedzieć na antenie?

Koniecznie napisz do nas: adventura.radio17@gmail.com

NAJBLIŻSZE SPOTKANIE Z ADVENTURĄ 6 MARCA. Zapiszcie sobie w kalendarzyku!

Póki co wszystkiego dobrego, do usłyszenia!

wtorek, 9 lutego 2010

Autostopem na wschód, czyli Syria i Jordania



Wspomnienie minionej audycji. Wprawdzie po niewczasie, ale jest. Sesja zmiotła nas z powierzchni Ziemi, czego efektem był brak notki z ostatniej podróży. Przepraszamy, ale zaległości nadrabiamy :)

We wtorek, 27 stycznia gościem Adventury była Sylwia, która opowiedziała nam o swojej podróży autostopem przez Turcję, do Syrii i Jordanii. Ciekawy był już sam początek podróży, ponieważ Sylwia postanowiła wybrać się w nią z kolegą poznanym kilka tygodni wcześniej na forum podróżniczym. Razem odkrywali piękno starych wschodnich miast, takich jak Damaszek Palmyra, czy Petra, których mury pamiętają czasy odległe o tysiące lat! Usłyszeliśmy także relację z wejścia na górę Nebo, z której to biblijny Mojżesz miał zobaczyć Ziemię Obiecaną. Sylwia podzieliła się z nami także wrażeniami z pobytu na pustyni Wadi Ram, wśród beduinów i... upału, z którym z resztą mieli do czynienia codziennie podczas swej wyprawy. Dowiedzieliśmy się, jakie pułapki czekają na turystę w krajach bliskiego wschodu - ale nie bójcie się, nie chodzi wcale o nic strasznego, to poprostu zmora każdej kobiety - pamiątki, pamiątki i jeszcze raz pamiątki. Syria i Jordania to bowiem mnóstwo straganów i kupców, przekonujących, że nie można wyjechać z kraju, nie zakupiwszy towaru, który oferują. Zrobiliśmy sobie smaczka, słuchając o falafelach - przekąskach wielkości kebaba, które, w przeliczeniu na "nasze", kosztowały w Syrii tylko złotówkę! :)

Co tu dużo mówić, jak zwykle w Adventurze - było barwnie, ciekawie i z przygodami :) A na kolejne zapraszamy Was już niedługo...

wtorek, 19 stycznia 2010

Jak wczasy, to tylko na Mauritiusie!



Tam Adventury jeszcze nie było!!! Tym razem dzięki naszemu cudownemu gościowi- Sharon, znaleźliśmy się na położonej kilkaset kilometrów od Madagaskaru, malowniczej wysepce o nazwie Mauritius. W upale wylegiwaliśmy się na piaszczystej plaży rozmawiając o urokach życia na wyspie. Sharon zdradziła nam, iż właśnie na Mauritiusie spotkała miłość swojego życia i dzięki niej znalazła się na chwilę w Polsce. Powrót szykuje już jednak niebawem :)



Sharon wyznała również, iż pracowała w prywatnym radiu na Mauritiusie. Ma ono sporą władzę. Ludzie, którzy mają jakiś problem: nie mają wody, jedzenia, czy borykają się z przepisami- dzwonią do radia, a ono pomaga im wybrnąć z sytuacji. Z pewnością nie jest też bez znaczenia edukacja Mauretańczyków. Każdy na wyspie włada minimum trzema językami: angielskim (urzędowy), francuskim, oraz kreolskim. Na antenie mieliśmy próbkę tego ostatniego. Słuchał nas Mauritius, słuchaliście nas Wy, słuchali nas ludzie, którzy niebawem wyjeżdżają na Mauritius. Mam nadzieję, że wszystkie wątpliwości zostały wyjaśnione i że równie dobrze jak my bawiliście się przy głośnikach swoich komputerów. Aż chciałoby się tam zostać na dłużej... :)

Turkusowoniebieska woda, kryształowo czyste laguny, lśniąco białe plaże oraz piękne krajobrazy z bujną roślinnością i plantacjami trzciny cukrowej - tak najlepiej opisać ten raj na ziemi. Chociaż do opisu powinniśmy koniecznie dodać atrakcje, które czekają każdego turystę (a turystów jest tam bez liku) na tym malowniczym lądzie: "przejażdżka" na delfinie, nurkowanie wśród rafy koralowej, odnajdywanie metrowych muszli, czy próbowanie seczuańskiej kuchni.



Tylko w Adventurze mogliście dowiedzieć się, skąd - pamiętany na pewno przez wszystkich - zespół O'ZONE wziął tekst swojejgo wielkiego hitu - Dragostea Din Tei :D (Ma-ia-hii
Ma-ia-huu
Ma-ia-hoo
Ma-ia-haa itd)
Otóż utwór ten w pierwotnej wersji śpiewany był przez jedną z najbardziej popularnych Mauritiańskich piosenkarek.

Ten i wiele innych, które mieliście okazję przesłuchać dzisiejszego wieczoru, wkrótce powinna pojawić się playlista.

... A Adventura powróci do Was już za tydzień, z kolejną porcją wrażeń :)

niedziela, 17 stycznia 2010

Samba de Janeiro czyli karnawał w Rio!

Po długiej przerwie świąteczno-noworocznej postanowiliśmy ukrócić wasze cierpienia, spowodowane tęsknotą za Avdenturą i powróciliśmy na antenę, aby kontynuować misję przemierzania kontynentów, krajów i kultur, i zdawania Wam relacji co wtorek :)



Styczeń - miesiąc karnawału - zobowiązał nas do tego, aby wybrać się do gorącej, tętniącej życiem Brazylii i, wraz z naszymi gośćmi - Bartkiem i Weroniką - rzucić się w wir karnawałowego szaleństwa. W rytmach samby rozmawialiśmy o tym, jak wyglądają przygotowania do słynnego na całym świecie karnawału w Rio (które, jak powiedziała nam Weronika, rozciągają się na cały rok) oraz jakie brazylijskie coroczne imprezy powinny się stać pozycją obowiązkową każdego, kto ma zamiar odwiedzić to państwo Ameryki Południowej. Wysłuchaliśmy także rozmarzonych relacji o urzekającej brazylisjkiej przygodzie naszego gościa- Bartka. Przez chwilę mogliśmy się niemalże poczuć, jakbyśmy sami stali właśnie pod ogłuszającym wodospadem, jednym z wielu, jakie można spotkać, podróżując po Brazylii.
Kto słuchał, ten wie, że goście w programie jak zwykle byli nieprzeciętni i mieli do opowiedzenia intrygujące historie...




Joanno! Czy faktycznie karnawał powinniśmy kojarzyć tylko z Rio? :) Chyba nie... Nasi goście jednomyślnie stwierdzili, że karnawał w Rio faktycznie jest popularny, ale głównie wśród Europejczyków. Dla samych mieszkańców słonecznej Brazylii bawić można się wszędzie- samo zaś Rio nie należy do najpopularniejszych.

Z czym powinniśmy jeszcze kojarzyć Brazylię? Capoeira, Paulo Coelho czy obowiązkowo Yerba mate. W drugiej części programu Bartek Koczenasz opowiadał o swoim projekcie 30idea w trakcie jego realizacji zrobił mnóstwo interesujących zdjęć, które możecie podziwiać na jego stronie, a część i u nas :) Wspólnie z Weroniką dali na antenie próbkę rozmowy po portugalsku, wymieniając swe poglądy co do tego przepięknego kraju obejmującego swymi ramionami obszar rozległy prawie niczym Europa.

Z pewnością w tamte regiony jeszcze wrócimy. Tymczasem delektujcie się muzyką z południowej Ameryki:

1. Zeze di Camargo & Luciano Joao paulo & daniel - Ela Tem o Dom de Me Fazer Feliz (4:07)
2. Kaczmarski, Gintrowski, Łapińs - Wojna Postu Z Karnawalem (2:37)
3. Orkiestra Adama Sztaby - Taniec Z Gwiazdami - Conga (Samba) (1:36)
4. CocoRosie - brazilian sun (4:38)
5. Various Artists - George Duke - Brasilian love (7:24)
6. Zeze di Camargo & luciano - Voce vai ver (3:55)
7. Berimbau '66 - 05.Brazilian Anthem (1:33)
8. Taniec z Gwiazdami - Bamboleo (Samba) (3:56)
9. Bellini - Samba De Janeiro (2:47)
10. Clara Nunes - É Baiana (3:01)
11. Kazik - Brazylia (1:04)
12. Laura Pausini - Esperança - Do telenoweli (3:41)
13. Leandro e Leonardo - Talisma (4:18)
14. Leandro y leonardo - Me preguntaron a mi (3:25)
15. Carlinhos Brown - Samba da bahia (4:11)
16. BM BPEB - Dobrado Batalhăo Brasília (2:40)
17. brazilian soul crew - brazilian soul (can 7 & Henry kohn mix) (5:04)
18. Raul Seixas - AS AVENTURAS DE RAUL (4:15)
19. Samba Rio De Janeiro (2:52)
20. Sash - Hey Mambo (0:30)
21. sergio mendes - magalenha (3:39)

Za tydzień znów zmieniamy kontynent. Słuchajcie nas we wtorek od 19! :)