niedziela, 14 marca 2010

Adventura w syberyjskiej tajdze

13. marca 2010



Góry Kodar




Kto słuchał, ten wie, że dzisiaj w Adventurze było ekstremalnie, miejscami niebezpiecznie, a napewno fascynująco.
Z wielką przyjemnością mieliśmy okazję słuchać opowieści naszych dwóch gości:
Łukasza Stachnika - doktoranta w zakładzie Geomorfologii UJ, który w swojej pracy naukowej zajmuje się procesami denudacji chemicznej na Spitsbergenie i innych obszarach zlodowaconych. Pierwszy raz na Syberię pojechał w 2004 roku i od tego czasu był tam pięciokrotnie, odwiedzając Nizinę Zachodniosyberyjską z Jenisejem, dorzecze Obu i Irtyszu, Pobajkale (Góry Bajkalskie i Barguzińskie, Święty Nos) oraz Ural Polarny,
oraz
Łukasza Kanię - z wykształcenia inżyniera wiertnictwa, na co dzień zajmujący się problemami zapobiegania i likwidacji erupcji ropy i gazu oraz ratownictwem górniczym dla potrzeb przemysłu naftowego. Często zagląda w Karpaty, zarówno te polskie, jak i ukraińskie, rumuńskie, czy słowackie. Na Syberii eksplorował między innymi wysokie Góry Kodar oraz Ural Polarny.





Syberię większość z nas kojarzy jako ogromny, niezgłębiony ląd, stereotypowo wyobrażany sobie jako bezkres bieli i pustki. W naszej audycji pożegnaliśmy się z tym stereotypem, zauważając mnóstwo ciekawych aspektów tej rosyjskiej krainy, a wszystko przy dźwiękach muzyki takich artystów, jak Bułat Okudżawa i Alosza Awdiejew.

Na pytanie, co przywiodło naszych gości w odległe tereny Syberii, odpowiedzili, że częściowo chęć przeżycia przygody, eksplorowania kolejnych miejsc, a także dzikość i wielka przestrzeń owej krainy. Niecodzienni goście, a więc i niecodzienne sposoby podróżowania - Łukasz Stachnik opowiadał, jak to w północnych terenach Syberii najdogodniej pływało się statkiem, który raz nawet miał okazję gonić motorówką (co nie dziwi wcale, biorąc pod uwagę, że na pokładzie były już jego bagaże, a także że na następny "odjazd" trzebaby było czekać ładnych kilka godzin). Łukasz podzielił się z nami także opowieściami o niesamowitych spotkaniach w czasie podróży - między innymi o tym, jak nad Bajkałem poznał rowerzystę z Niemiec i dziewczynę z Kamczatki - Lenę, którzy poznali się tamże i postanowili razem podróżować, czego owocem była między innymi wspólna przejażdżka rowerami przez zamarznięty Bajkał.



Z kolei Łukasz Kania relacjonował nam losy swoich wspinaczek w najwyższych na Zabajkalu górach - Kodar, w których wraz z ekipą zdobywał 3-tysięczniki. W czasie takiej eskapady, odkryli oni były sowiecki łagier, w którym więźniowie, nie wiedząc, jaki jest cel ich pracy (a także nie wiedząc o tym, że pracują przy szkodliwym promieniowaniu) wydobywać mieli uran.



Obydwoje przybliżali nam także, kwestię zróżnicowania etnicznego ludności tej azjatyckiej części Rosji, która to ludność dzieli się między innymi na Buriatów, Jakutów czy Ewenków, chociaż żyją tam także przedstawiciele wielu innych narodów i ludzie o rozmaitym pochodzeniu, chociażby potomkowie polskich zesłańców. Należy dodać, że Polacy na Syberii cieszą sie dobrą opinią, częściowo na pewno ze względu na wspólny rys historyczny. Łukasz Kania wspomniał, że Polska najczęściej jest tam kojarzona z filmem "Czterej Pancerni", natomiast Łukasz Stachnik z rozbawieniem dodał, że był wielce zaskoczony, gdy pewnego razu podczas pobytu na Syberii usłyszał piosenkę Maryli Rodowicz "Kolorowych Jarmarków" :)








Z ust obydwu gości mogliśmy usłyszeć, jak ciężkie jest przedzieranie się przez górskie szlaki przy źle oznaczonych mapach (a jeszcze gorzej, gdy szlaków w ogóle nie ma :)). Jednak wspinaczka pośród tajgi i tundry, mimo trudności z nią związanych, jest zdecydowanie warta polecenia ze względu na zapierające dech z piersiach widoki i dzikość natury. Możecie się o tym przekonać, przeglądając zdjęcia autorstwa Łukasza Kani.

Na Syberię jeszcze powrócimy, gdyż tak wielki obszar wart jest dłuższego czasu odkrywania. Zapraszamy Was już za tydzień do tego, abyście spędzili z nami dwie godziny sobotniego popołudnia.

/Aśka



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz